Grzegorz Miecugow został niby spoliczkowany na imprezie Woodstock. Miecugow miał już przystąpić do frontalnego ataku na krakowskie Światowe Dni Młodzieży, kiedy młody człowiek wtargnął na arenę z napisem „TVN kłamie” w dłoni i nuże zadawać niby ciosy głównemu aktorowi „Szkła kontaktowego”.
To, że TVN kłamie to prawda banalna w swoim wyrazie. Wszyscy o tym wiedzą. Jednym jest to na rękę, a drugim podobnym do zakochanej panny kłamstwo do czasu nie przeszkadza.
Gdyby to był wiek XIX to spoliczkowany Miecugow miałby prawo do „satysfakcji”, a nawet jako znieważony prawo do wyboru broni. Natomiast w średniowieczu o racji mógłby zdecydować Sąd Boży. Obawiam się jednak, że takiej propozycji pan redaktor mógłby nie zrozumieć.
Ponieważ żyjemy w wieku XXI, wieku marnych elit Grzegorz Miecugow żąda innego rodzaju satysfakcji ”Od drobnych rzeczy się zaczyna i nie można odpuszczać. W latach 30-tych porządni Niemcy odwracali oczy od tłuczonych witryn sklepów, a potem był Holocaust. Wojna zaczyna się od żartów z innych nacji. Dlatego ja mu nie odpuszczę. Złożyłem doniesienie na policję. Ja sobie na to nie zasłużyłem – stwierdził Grzegorz Miecugow.”
Pan Grzegorz Miecugow nie czuje się Polakiem?
Policja zadziałała nadspodziewanie szybko i młody człowiek usłyszał już zarzuty, miedzy innymi "używania przemocy w celu zmuszenia dziennikarza do opublikowania lub zaniechania opublikowania materiału prasowego".
„Życzę szczęścia” w udowodnieniu tak absurdalnego zarzutu.
Nawet premier zabrał głos stwierdzając „uważam za coś wyjątkowo ohydnego używanie przemocy wobec kogoś, dlatego, że ten ktoś ma inne poglądy.”
A co z przemocą innej natury tej nie fizycznej też się Donald Tusk brzydzi?
Czy nie wydaje się Państwu, że suma summarum jest to strzelanie z armaty do muchy?
